niedziela, 21 września 2014

Czarna niedziela dluga jak sen....czyli muzyki sluchac trzeba

To byla dobra niedziela ;)
Od samego rana mi sie podobala ,a czemu? Ano temu ze dostalam pyszny kubek kawy na spodku do lozka od Mojego Ksiecia ze Bajki (wczoraj byla bez spodka i gdy schodzilam z sypialni, moglam z dokladnoscia do kilku cm przesledzic trase Ksiecia :D) wycwanil sie dzis ^^.Slodkie niedzielne lenistwo w lozku do 11-ej ,corka wywiesila za mnie pranie,potem obiad zrobiony na spokojnie i czas milo spedzony przy stole chociaz talerze po posilku niepozbierane -a niech sobie chwile postoja ,dzis nie ma pospiechu .Tak,lubie niedziele i chociaz po obiedzie byla pracowita ,to podobala mi sie.
Zdecydowalam ze po poludniu zrobie pierogi i tak tez sie stalo.Na wkupne chcialabym zaproponowac pierogi autorstwa mojej mamy.


Pierogi z feta,ziemniakami,boczkiem i cebula

  • 2,5 kg ziemniakow
  • 200 gr sera feta (mozna wiecej ale nam odpowiada taka ilosc)
  • 200 gr boczku wedzonego drobno pokrojonego
  • 1 spora cebula
P.s Nie przesadzcie z sola poniewaz feta jest mocno slona ,wiec ostroznie.
Do dziela :
Ziemniaki obrac i ugotowac w osolonym wrzatku do miekkosci ,w miedzyczasie gdy ziemniaki nam sie gotuja kroimy boczek wedzony w drobna kostke ,wrzucamy na patelnie z odrobina oleju i smazymy ,pokrojona w drobna kostke cebule dolaczamy do zrumienionego dosc mocno boczku i smazymy do zeszklenia ,odstawiamy fete rozdrabniamy widelcem na talerzu .
Odcedzamy i odparowywujemy ziemniaki,dokladnie je ugniatamy w garnku na jednolita mase ,dorzucamy do nich boczek z cebula ,dokladnie wymieszac drewniana lyzka i dorzucic fete ,znow wymieszac .Masa powinna byc gladka i wspaniale pachniec ;)

Teraz zabieramy sie za ciasto:
Zagniatamy je wedlug swojego wyprobowanego przepisu -celowo nie podaje bo wiem , ze kazdy personalizuje ciasto -ja rowniez ;) ,po zagnieceniu owijamy je w folie spozywcza zeby nie wysychalo.Odrywamy sluszna jego porcje i cienko walkujemy , i teraz kazdy po swojemu wycina sobie krazki i naklada farsz. U mnie wyglada to tak :


Z rozwalkowanego ciasta wycinam kolka ,potem ukladam kulki farszu i lepie pierogi ,nie podsypuje maka -nie trzeba.W garnku zagotowywuje wode ,sole ja oczywiscie i na wrzatek wrzucam pierogi ,zaraz po wrzuceniu mieszam je delikatnie drewniana lyzka i czekam az wyplyna .Po slusznym czasie tj.gdy juz ladnie napuchna i wedlug mnie ciasto jest gotowe- wyciagam pierogi lyzka cedzakowa na talerze , po jakims czasie gdy obeschna z jednej strony na nastepnym talerzu przekrecam je na druga strone .Niczego nie brakuje ugotowanym pierogom : sa aksamitne i bosskie w smaku jednak wszyscy wolimy je przysmazone.
Piergi te mozna rowniez mrozic -najlepiej na surowo i oddzielone od siebie by sie nie posklejaly -ja uzywam tacek ,ukladam pierogi tak zeby sie nie dotykaly wzajemnie ,a gdy juz sie podmroza wkladam je do woreczkow i gotowe .Zamrozone pierogi wrzucac na wrzatek ,zamieszac kilka razy ,po wyplynieciu pogotowac jeszcze troche -jednak krocej niz w przypadku swiezych .Roznicy miedzy swiezo gotowanymi a mrozonymi nie ma ;)