wtorek, 28 lipca 2015

Ballada o wisielcach

Baczyński Krzysztof Kamil

Ballada o wisielcach

I
Kołyszemy się, kołyszemy,
wmurowani w pejzaż szubienic.
Wieje śmiercią znużoną. Jak kruk
krąży niebo drapieżnie i cicho
dzwoni wiatr u ostrogi nóg!
Nocy inna, nie przyjdziesz, nie przychodź,
Tylko dni obdrapany mur
kończy ziemię wyrwaną krokom.
Zaciśnięty wilgocią sznur -
żalu lament skowyczy nad drogą.
Jak upiory żerujemy na snach,
jak upiory wypijamy życie.
Nocą księżyc podchodził jak znak
i jak oko wisielca z chmur wyciekł.
Kołyszemy się, kołyszemy,
wmurowani w pejzaż szubienic,
pośród zdarzeń, zygzaków i gwiazd,
z długich rąk wyrzucamy cienie -
pętle palców na martwy sen miast.
Wmurowani w pejzaż szubienic.

II
Ci sami
w schodów dysonans wchodzimy co wieczór.
do tych samych mieszkań, gdzie martwa żarówka ćmi.
budzimy się jesienią, zawsze jesienią,
oczy zawsze - w czarny wyrok drzwi.
Potem w długie ulice, od mgły
gęstniejące w realny opór.
W nasze głowy - drzewa jesienne,
słońce spada zachodem jak tupór.
Potem dalej, potem dalej, potem dalej,
w noc bezgwiezdną, w puste ręce łapać oddech,
w korowody zaplątanych alej,
w gwiazdy czarne i jak niebo - chłodne.
Potem dalej, potem dalej, potem dalej,
zawikłani w wodorosty zjaw i cieni,
obudzimy się kołysząc, znów kołysząc,
wmurowani w pejzaż szubienic. 

Drugie zycie krzesel

 Praca na ten czas skonczona , starsza corka przyjechala w odwiedziny ,rodzina w komplecie ,wakacje cala geba . Dla wszystkich -tylko nie dla mnie ,bo czyz dorosla kobieta , nawet gdy ma wolne w pracy ,ma wakacje ? Otoz nie . Kobieta nigdy nie ma wakacji , i tak tez jest w moim przypadku - sto tysiecy do zrobienia ,kupienia itd... . Zeby troszke odpoczac od obowiazkow domowych postanowilam zajac sie mini ogrodem  i tarasem ,ktory Ksiaze wysprzatal ( przez ostatni rok taras zagracony byl narzedziami ,ktore nie miescily sie w domku ogrodowym ),dorobilam sie tez stolu ,ktory jeszcze nie jest skonczony (wstawie foty jak juz nabierze koncowej formy ) i w koncu wskrzesic stare krzesla ,ktore do nowego stolu beda jak ulal :) Na razie udalo mi sie powolac do drugiego zycia jedno krzeslo z powodu nieprzyzwoitych wrecz panujacych tu upalow . Zawsze chcialam miec takie moje czarodziejskie halloweenowe krzeslo . Marzenie spelnilam ,oto ono :)



Tak wygladalo przed podrasowaniem ^^







Zostaly mi jeszcze dwa krzesla do zrobienia . Uznalam ze kazde bedzie mialo inny kolor . Musze jeszcze znalezc jakies godne uwagi wzory i do dziela :)

środa, 22 lipca 2015

Praca ,praca

Budowa stanela z 1-szym lipca . Miesiac spoznienia z winy pracodawcy . Musze powiedziec ze konstrukcja domku drewnianego wykonczyla mnie ,nie tyle fizycznie co psychicznie . Tak ,tak .Ciagly stres czy zdazymy na czas ,wyczekiwanie na spozniony material i generalnie nerwowa atmosfera w pracy co mialo oddzwiek rowniez w domu . Nareszcie koniec . Z efektu naszej pracy jestem zadowolona ,wlasciciele i pracodawca rowniez . Fotorelacja z budowy :) .




Kot budowlany . Niestraszny mu byl szum maszyn . Pilnowal naszego sprzetu w zamian za miske strawy i glaskanie :D .





I koncowy etap zeby nie zanudzac  :)







































III nareszcie efekt koncowy :)


To jedyne zdjecia ze srodka . Po skonczonej pracy zostalismy zaproszeni przez wlascicieli na przyjecie -wykorzystalam moment i pstryknelam kilka fotek , bylo duzo gosci w srodku ,dlatego udalo mi sie uchwycic tylko czesc ,w ktorej nikt nie przebywal . Wszyscy zgromadzili sie przy stole :D


To jest barek -jest tu wszystko od piekarnika po lodowke :)


I czesc naszego tarasu :) Wypasne lezaki ^^


A tu basen noca :) . Calosc wyglada naprawde swietnie . Wszystkim sie podobalo :) Generalnie jestem usatysfakcjonowana efektem koncowym naszej pracy :) .

poniedziałek, 13 lipca 2015

Krol Olch

Goethe Johann Wolfgang

Król Olch

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.

"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk".

- Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

"Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu".

- Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
- O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

"Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!"
- Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. -

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz.
                                 <I>Przekład swobodny Wisławy Szymborskiej</I>